środa, 28 stycznia 2015

Parówka - opowiadanko

Wezwany do opublikowania "czegoś normalnego", wyszukałem takie oto, wyjątkowo krótkie dzieło ludzkiego mózgu. Nosi tytuł "Parówka", choć opowiada raczej o paznokciu.

 

Parówka

Znalazłem w parówce paznokieć. Nieduży, lecz chyba z kciuka. Nie powinno mnie to dziwić, bo przecież kupuję zawsze te najtańsze, z mięsa oddzielanego mechanicznie i tłuszczu wieprzowego. Przy oddzielaniu mięsa może się przecież przydarzyć, że do młynka wpadnie obluzowany paznokieć, a czasem zapewne nawet jakiś nieostrożny palec.

A jednak zastanowiłem się, zawiesiwszy w pół drogi musztardę na czubku chromowanego noża.

Kto bowiem maluje paznokcie na fioletowo z drobnymi, cytrynowo-zielonymi ornamentami w kształcie dzwoneczków? Tylko jakaś nierozsądna nastolatka, taka co ma dużo czasu i mało w głowie. Siedzi po pracy i zamiast poczytać Prousta, oddaje się dekoracji ciała. Zapewne ma też tatuaże. I kolczyki. W uszach, w wardze, być może w sutku, a nawet - kto wie - w łechtaczce! Ta współczesna młodzież, szkoda nawet gadać. W salonach piercingu można nabawić się niejednej zakaźnej choroby. A potem chwilka nieuwagi i już - infekcja wędruje na stoły konsumentów całej Europy. W tym również Jeleniej Góry.

I co zrobię, jeśli w tej parówce była kiła? Albo rzeżączka? Kogo potem mam ścigać po sądach, jeśli otwarte rany nie będą się chciały goić lub, co gorsza, zarażę którąś z moich partnerek? A chrząstki w nosie i uszach, bezpowrotnie utracone przy drugim rzucie choroby? Nieodwracalnie spróchniałe komórki mózgu? Nikt mi już zdrowia nie wróci!

Dlatego zdecydowałem się nie jeść dalej. Mnie nie stać na ryzyko. Znalazłem już adres i telefon zakładu utylizacji odpadków medycznych. Przyjadą jutro przed czternastą. Zabiorą pozostałe cztery i pół parówki i zajmą się nimi jak trzeba. By nie roznosić zarazy.

Paznokieć sobie zostawię, zapasteryzuję tylko w słoiku twist-off.

Poznam na pewno wkrótce kobietę bez tatuaży i kolczyków, a jednak skłonną udekorować się czasem odrobinkę. Będzie wtedy jak znalazł na wzór. Bo trzeba przyznać, że ten ciepły fiolet i chłodna, jasna zieleń wspaniale się razem komponują. Zwłaszcza na paznokciu.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz